Wrażliwość naszego zmysłu powonienia wykorzystywana jest już z premedytacją w wielu dziedzinach życia (słynny aromamarketing), lecz jeszcze nikt do tej pory nie wpadł na pomysł, iż węch można byłoby wykorzystać także w procesie odchudzania. Przełomowe w tym względzie okazały się spostrzeżenia wrocławskich badaczy, którzy pracują właśnie nad rewolucyjnym rozwiązaniem – paskami zapachowymi wpływającymi na apetyt!
Na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu grupa naukowców pod przewodnictwem doktoranta Jacka Łyczko wpadła na genialny w swojej prostocie pomysł, aby naturalne i w pełni bezpieczne zapachy, takie jak olejki eteryczne czy aromaty spożywcze, spożytkować do walki z nadprogramowymi kilogramami. Badacze zajmują się obecnie komponowaniem odpowiednich nut smakowych, a następnie przy wykorzystaniu rezonansu magnetycznego będą testować ich oddziaływanie na korę mózgową. Jeśli okaże się, że założenia zespołu Łyczki znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości, odchudzanie może stać się łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej!
Okazuje się bowiem, że konkretna woń może wzmagać lub hamować nasz apetyt. Dlatego też z myślą o osobach, które walczą z nieustanną chęcią podjadania, opracowane zostaną paski zapachowe wywołujące uczucie sytości, porównywalne ze stanem po zjedzeniu pożywnego obiadu i kalorycznego deseru. Tekturowe blottery znalazły swoje zastosowanie zwłaszcza w przemyśle drogeryjnym, a niebawem mogą również przysłużyć się milionom ludzi na całym świecie zmagającym się z tzw. wilczym apetytem.
Pionierskie rozwiązanie pomoże także seniorom, spośród których wielu skarży się na notoryczne problemy z obniżonym apetytem. Dla nich z kolei przeznaczone będą paski zwiększające łaknienie.
„Naszym celem nie jest odstraszenie ludzi od jedzenia, wywoływanie negatywnych skojarzeń czy poczucia winy u osób ze zbyt dużą masą ciała. Chcemy wywołać uczucie sytości, które będzie kojarzyło się ze zjedzeniem pysznego, ciężkiego deseru, z popołudniową kawą, relaksem po obiedzie. Chcemy też skierować ich apetyt na zdrowsze produkty. Żeby miały na przykład ochotę na pełnoziarniste pieczywo, a nie na białą bułkę. Dzięki temu będą jadły mniej i lepiej” – tłumaczy Jacek Łyczko.
Jedną z największych zalet owej innowacyjnej metody odchudzania jest nieinwazyjność – w przeciwieństwie do tak popularnych obecnie suplementów diety, blottery nie wywołają niepożądanych skutków ubocznych, ani też nie nadwyrężą przesadnie naszego domowego budżetu.
Prace ośmioosobowej załogi naukowców potrwają jeszcze co najmniej kilka miesięcy. O skali ich przedsięwzięcia najlepiej świadczy fakt, iż badania zostały dofinansowane kwotą 1,5 mln zł z programu „Lider” NCBR.